Znowu zabłocona droga

Jakiś czas temu, na spotkaniach z mieszkańcami, Miasto zobowiązało Straż Miejską do kontrolowania drogi idącej przez Kolonię Zręby z racji tego, że stała się ona drogą dojazdową na budowę. Niestety już poprzednio droga w kilku miejscach popękała, latem w dwóch miejscach ciekła woda, droga się zapada, a wzmożony ruch na niej, i to ciężkich ciężarówek, nie działa na jej korzyść. Inwestor zobowiązał się do wszelkich napraw w razie uszkodzeń, choć osobiście nie sądzę, by droga została przez niego przywrócona do stanu takiego, w jakim była przed rozpoczęciem budowy. Drugim powodem interwencji Straży było ciągłe błoto na ulicy.

Przepisy mówią, że żadna ciężarówka nie powinna wyjechać z placu budowy, zanim nie zostanie oczyszczona z błota i piachu. Ale tutaj nikt się przepisami nie przejmował, więc mieszkańcy często dzwonili ze zgłoszeniami do Straży Miejskiej, strażnicy przyjeżdżali, budowlańcy uruchamiali maszynę do czyszczenia samochodów, czyścili ulicę, itd. Przez jakiś czas, rzeczywiście dbali o to, by było czysto. Niestety już na początku jesieni dbałość o czystość się skończyła, a mieszkańcy przestali zgłaszać zabłoconą drogę, zapewne znudzeni ciągłymi zgłoszeniami. I teraz, w grudniu, tuż przed świętami, Kolonia Zręby tonęła w błocie po kostki niemalże przez całą swoją długość. W miniony czwartek jedna z mieszkanek zgłosiła stan drogi do Straży Miejskiej, ale powiedziano jej, że już późno (była godzina 14.00), budowlańcy kończą pracę i zbierają się do domu, kierownika pewnie nie ma, więc nie ma sensu wysyłać funkcjonariuszy i przyjadą następnego dnia. Niestety następnego dnia nikt się nie pojawił, w sobotę również nie. Mało kogo interesuje, że jest to nasza JEDYNA droga, którą możemy dojść do sklepu, do autobusu od strony Suchanina, do przychodni, do piekarni oraz odprowadzić nasze dzieci do przedszkola i do szkoły. Osobiście szłam z córką na spacer i musiałam ją przenieść przez błoto na całej długości od placu do góry, aż za znak zakazu wjazdu. Zostawiono nas na weekend z błotem, w którym taplały się nasze samochody, nasze dzieci, nasze psy i my sami. W poniedziałek ponownie sprawę zgłosił jeden z mieszkańców mówiąc Straży, że matki z dziećmi nie mają możliwości normalnego przejścia do góry. Dyżurny odparł, że tak, wiedzą o sprawie, mają zanotowane, że była sprawa zgłaszana i już kogoś wysyłają. No, szacunek, zajęło im to cztery dni... Fakt, przyjechali koło południa i już za moment droga była czyszczona i póki co jest czysto - ciekawe, jak długo i ciekawe, w jakim stanie budowlańcy zostawią nam drogę na święta... Poniżej przedstawiam własnoręcznie robione w piątek zdjęcia ubłoconej drogi, tak to wyglądało przez cały weekend.