Powrót





w moczarach dzikich
w grząskich bagnach
trwa walka ze złem
które mackami oplata stopy
wciąga do topieli

z drzew zwisają liany
niesamowitych gałęzi
pełnych pająków
słychać syk węży
niepotrzebnych słów

zaczarowany świat
komnat pełnych cieni
pełzających dusz
śmiech szyderczy
wypełniający serce

chciałem się wyrwać
z palących, obezwładniających myśli
otrząsnąć z błota dzikich snów
szukałem dłoni
które dawały wolność