Powrót




obudziło mnie słońce
natarczywie
wciskało pod powieki promienie
jakby ukłucia igieł

sny gdzieś pouciekały
ukryły się w kwiatach na balkonie
a może w zieleni drzew
stojących na straży ulicy

zaczyna się szary dzień
przesiąknięty tęsknotą
za głosem twoim
za ciepłem słów