Powrót





wyjący wiatr z tumanem śniegu
wyrywa rozpalone marzenia
świat się kończy
rozpasane mgły zatajają znaczenie
gdzieś uciekają zwabione szczury
mojego życia

fanatyczne słowa
galerie bogów
rozpaprane człowieczeństwo
wiara sprowadzająca pęknięcia skorupy
kocioł zgnilizny parujący w miastach
a w nim ugotowane czaszki i ręce
w szponiastych uściskach

fałszywe kościoły
wijące się krzyże zła
w ogłupiałe niebo
ludzkie tłumy
zżerające się wzajemnie w imię bogów
które są szczątkami lęku
atomowej zagłady

zima pomazała brudy bielą
a teraz mróz ścina kałuże zawiści

homo sapiens...