Powrót



tamten czas
wyryty gniewem i krwią
pozostał w tle
przesłonięty bladym dotykiem mgieł
słowa które poruszały
czerwonymi zachodami ludzkich łun
nie zapisane ręką w księgach
umarły wraz z liśćmi
rozrzucanymi rwącymi wstęgami wichrów
nie ma aniołów ni diabłów
wypełzające potwory
z pieczar ludzkich zbrodni
pozwieszały ogłupiałe maski
olśnione pięknem natury
dziś nie wspomnienia
ale żywe wody rzeki
skoki srebrnych ryb
i kamienie klejnotami
wyściełające ścieżki
ku ostatnim blaskom miłości
malują nieskończoność