niesie się pieśń rozczochrana
przez dzikie pola złudzeń
przez parawany tchnień
zamyślonych pragnień
palące słońce
wbija niecierpliwie żądła
z trucizną bólu
wyrzeźbionymi palcami
kosmicznych promieni
rozpalonej tajemnicy
tworzy aromat miłości
wie kim jestem
i przenosi swój żar
w moją istotę
która umiera strawiona latami
rzeźbą upadłego ciała
mackami marzeń