przeleciałem przez życie
jak ptak łapiący muchy
upite światłem moich niespełnionych marzeń
a przecież ciężar
niezdobytych szczytów
zalega do dziś w kątach moich dni
ostatnich dni
ulepiony z plasteliny dziecięcych snów
świadomość końca
ściele się poświatą
pośród gołych gałęzi letniej jesieni
zalegających mój mózg
bo tam już nie nic ciekawego
co było bardzo dawno temu
ale nawet nie jest to najważniejsze
bo za progiem nicość