szedłem przez las myślami
wspomnieniami
przez sosny wysokie
przez świerki i jodły
ogarniające ramionami ciszę
nagle, pośród zarośli
wtulony w mchy
przykryty zapomnieniem
mocowany pękniętym kamieniem
leżał spróchniały krzyż
kto dziś pamięta leśne groby
w których gra jeszcze muzyka walki
muzyka deszczy i burz
i słychać chichot kul
i cichy płacz zgubionych ust