Powrót



przecież to wszystko mogło być
wiatr chłodzący rozpaloną twarz
zapach konwalii spod drzew
piasek ścieżki tajemniczy

każdy krok w cieniu snów
przybliżał nieskończoność
i ręce, takie zwyczajne
a przecież inne, wyjątkowe

gdzieś kryła się świadomość
ciepła tych rąk, które w oddali
malowały niebo chmurami
blaskami zachodzącego słońca